Siedział ze zwieszoną głową i wyglądał tak jakby spał. Obok niego usiadł równie milczący Rokita. Naprzeciwko nich Lel i Polel licytowali się, który z nich odniósł większe obrażenia.
– Dwadzieścia siedem! – wykrzyknął Lel.
– Chyba nie licys teo sadlapnięcia? – zapytał Polel.
Polel mocno seplenił, bo jedna z kul, która trafiła go w twarz oderwała mu kawałek wargi, wybiła kilka zębów i poraniła język.
– Zadrapnięcie? Chyba Jasz cię opuścił! Kula przeszła na wylot!
– Na fylot, to ja cie snam. Sam sopie rosdlapałes, a telas lsnies glupa – zaseplenił Polel.
– No dobra. Niech ci będzie. W takim razie dwadzieścia sześć. A u ciebie?

Lel i Polel (szkic koncepcyjny – Joanna Wolska)
Read More